Gdańsk, wrzesień 2013
Pierwszy września większości mieszkańców Gdańska
kojarzy się przede wszystkim z wybuchem II wojny światowej. Trudno się temu
dziwić – w końcu Gdańsk był drugim miejscem (po „uśpionym Wieluniu”), które z
impetem zaatakowały siły nieprzyjaciela zza zachodniej granicy. Ten dzień, choć
przywołuje smutne wspomnienia, jest dniem ważnym i szczególnym. Przeróżne
uroczystości odbywające się każdego roku, przemówienia najwyższych władz
państwowych, przyjazdy zagranicznych dyplomatów próbujących cały czas
przepraszać za to, co wyrządzili ich przodkowie. Jednak wszystkie te działania
nie są w stanie zmienić przeszłości, wymazać jej z pamięci. Takich rzeczy się
nie zapomina. Nie wolno.
Siedemnastoletnia
Eliza zawsze słuchała wszystkich wystąpień uważnie z należytą powagą. Nie
interesowała się szczególnie historią, jednak te wydarzenia dotyczyły także jej
społeczności – była przecież rodowitą Gdańszczanką. Robiła to dla siebie, dla
własnej wiedzy. Chciała wiedzieć i spróbować wyobrazić sobie, co w tamtym
straszliwym okresie musieli przeżywać niewinni ludzie, którzy doświadczyli
koszmaru niekończącej się wojny.
Pierwszy
września oznaczał dla niej także początek nowego roku szkolnego. Kolejny czas ciężkiej pracy, miłych chwil a także trudności. Wytrwałości i zaangażowania. Nauka w liceum daje w kość szczególnie teraz, kiedy z wyróżnieniem otrzymuje się promocję do klasy drugiej i można rozpoczynać kolejny etap edukacji.
Każdego
roku zanim udawała się na uroczystą akademię inaugurującą kolejny cykl nauczania
wstawała wcześnie rano, z czym nie miała najmniejszego problemu nawet w okresie
zimowym – i udawała się na pobliską plażę, gdzie zamaczała delikatnie stopy w
orzeźwiającej, morskiej wodzie, w ręku trzymając niedawno umyte i wyczyszczone
trampki – jej ulubione obuwie. Oglądanie słońca wzbijającego się i poruszającego
po niebie, oświetlającego potem całe miasto sprawiało jej ogromną przyjemność.
Mimo, że taki widok mogła oglądać niemal codziennie, nigdy jej się to nie nudziło.
-
Czyżbyś znowu spacerowała po plaży? – zapytała mama, witając ją szczerym,
pogodnym uśmiechem.
-
Oczywiście. Jak co roku o tej porze – odpowiedziała równie wesoło.
-
Nawet gdyby padało to nie zrezygnowałabyś ze spaceru. Dobrze mówię? – zagadywał
tata.
-
Nigdy! – zaśmiała się. – To jest jakby mój rytuał tato. Za nic w świecie nie
wolno go przerywać. Warunki atmosferyczne nie są żadną przeszkodą, uwierz –
wyjaśniła, po czym wbiegła do swojego pokoju niemal zawadzając o próg, aby
doprowadzić się do porządku. Nie minęło nawet dwadzieścia minut kiedy była już
gotowa do wyjścia.
-
Nie czekasz na Klarę? – dopytywała się rodzicielka.
-
Przed chwilą dzwoniła, że dopiero wstała i na pewno nie zdąży się przyszykować
do szkoły.
Klara
– jej najlepsza przyjaciółka. Szalona blondynka z tysiącami myśli na minutę.
Bezpośrednia, czasami porażająco szczera osoba. Bez zastanowienia mogła
wyrzucać z siebie to, co leżało jej na sercu. Odważna i pewna siebie kobieta –
tak zwykła siebie nazywać. Była także nieco leniwa, ciężka praca nie była jej
mocną stroną, stąd też miała nie najlepsze wyniki w nauce. Do tego była
niesamowitym śpiochem.
-
Nic nowego – bąknął tata, na co Eliza charakterystycznie przewróciła oczami.
-
Pa! – krzyknęła, po czym zamknęła za sobą drzwi. Ledwo zdążyła wyjść z domu,
gdy zauważyła pewną osobę, która opierała się o furtkę i trzymała w ręku
telefon. Był to chłopak, poznała to po posturze. Po głębszym zastanowieniu
stwierdziła:
- Rafał.
Z Rafałem brunetka
znała się od najmłodszych lat. Ich rodzice utrzymywali ze sobą przyjacielskie
kontakty. Z czasem zaczęli się wzajemnie odwiedzać zabierając ze sobą dzieci,
które z biegiem lat zaczęły się darzyć coraz głębszą sympatią. Był młodszy od
niej o rok, lecz jak na swój wiek wyglądał bardzo poważnie. Odkąd sięgała ją
pamięć, jako dzieci spędzali ze sobą bardzo dużo czasu. Razem zabijali czas na
placu zabaw, razem uczęszczali do szkoły. Ot, prawdziwa para przyjaciół. Taka z
prawdziwego zdarzenia. Oczywiście mieli także innych znajomych spośród swoich
rówieśników, jednak ich znajomość była wyjątkowa. Tak im się zresztą wydawało.
Odkąd zaczęli
uczęszczać do gimnazjum wszystko zaczęło się zmieniać. Zmienił się szczególnie
on. Wpadł po prostu w nieodpowiednie towarzystwo. Zaczął pić, palić, chodzić na
„imprezy”, włóczyć się ze swoją bandą po mieście. Ot, zwyczajny dzień zwykłego
nastolatka w XXI wieku. Ich kontakty stawały się coraz rzadsze. Udawał, że jej
nie zna, gdyż nie pasowała do jego towarzystwa, do jego nowej paczki. Eliza
pogodziła się z tym i przestawała zwracać uwagę na to, co robił Rafał. Jego życie, jego wybór, jego sprawa – powtarzała.
Z dnia na dzień zaczęli wymazywać siebie z pamięci. Coś jednak w nim pękło,
gdyż od tegorocznych wakacji zaczął od nowa nawiązywać kontakt z dziewczyną.
Mówił: „Idę do nowej szkoły, będą nowi znajomi. Chcę odciąć się od tamtego
towarzystwa, od tamtego życia. Chcę zacząć od nowa. To był błąd, nie wiem
dlaczego tak postępowałem.” W jednej chwili Elizie zrobiło się go po prostu
żal, gdyż taka była z natury, dlatego nie wytrwała w swoim postępowaniu mówiąc,
że już nigdy się do niego nie odezwie.
- Co Ty tu robisz
Rafał? – zapytała.
- Hej Ela! –
uśmiechnął się przyjaźnie. – Pomyślałem, że skoro od teraz mamy chodzić razem
do tej samej szkoły, to moglibyśmy iść razem na rozpoczęcie. Wprowadziłabyś
mnie w ten „nieznany świat”.
Tak,
oczywiście. Bo Ty przecież myślisz tylko i wyłącznie o rozpoczęciu roku.
- A nie pomyślałeś
czasem, że mogę być już z kimś umówiona?
-
Klara zapewne już by tu była – odpowiedział uśmiechając się cwanie.
-
Nie mówię o niej – nie dawała za wygraną.
-
Wiesz, że możemy się tak droczyć do późnego wieczora.
-
Wiem to doskonale – mruknęła. – Więc chodźmy. Nie chcę się spóźnić i w
konsekwencji dotrzeć do szkoły jako ostatnia – odpowiedziała nieco
wyrafinowanie.
-
Tak, tak – zaśmiał się Rafał.
Próba wmówienia mu,
że na kogoś czekała zakończyła się fiaskiem. Nie był głupi, doskonale wiedział,
że grono jej najbliższych znajomych
ograniczało się zaledwie do kilku osób, najbardziej zaufanych. Nie była duszą
towarzystwa, co dało się zauważyć. Nie
reagując na to co powiedział i nie czekając aż ruszy się z miejsca, zwartym
krokiem ruszyła w kierunku szkoły.
- Dlaczego jesteś
taka… taka.. – szukał słów chłopak, doganiając brunetkę.
- Jaka?
- Nieustępliwa, że
tak to nazwę – mruknął. – Elka, przepraszałem Cię już tysiące razy, w wakacje
próbowałem Ci wszystko jakoś racjonalnie wytłumaczyć. Mówiłem, że się zmieniłem
i żałuję swojego dotychczasowego postępowania. Jesteś taka uparta.
- Słuchaj, jeśli
myślisz, że jednym przepraszam czy
nawet tysiącami jak określiłeś, jesteś w stanie wszystko wymazać z mojej
pamięci, to się mylisz. Udawałeś, że mnie nie znasz, naśmiewałeś się wraz z kolegami, miałeś
mnie gdzieś. Na wybaczenie potrzeba czasu. Nie da się tak na zawołanie
zapomnieć.
- Więc ile czasu
potrzebujesz? – zapytał błagalnym tonem.
- Nieskończenie
wiele! – warknęła.
- A może jednak ciut
mniej? – obracał wszystko w żart Rafał.
- Zachowujesz się
jak dziecko – powiedziała śmiejąc się pod nosem. Szybko doprowadziła się jednak
do porządku. Miała grać twardą i niedostępną, a tymczasem pozwoliła sobie na
chwilę słabości. – Na ten temat porozmawiamy innym razem, bo jak widzisz
zbliżamy się do szkoły. Po za tym to nie jest odpowiednie miejsce na takie
rozmowy. Może tak być?
- Jak sobie życzysz
– wydukał uśmiechnięty od ucha do ucha.
- I z czego się tak
cieszysz?
- Z tego, iż
powiedziałaś, że pogadamy kiedy indziej. To oznacza, że wkrótce się spotkamy.
Czyli istnieje nadzieja na rychłe pojednanie! – mówił szybko bez ładu i składu.
– To pa! – rzucił na pożegnanie i nie wiadomo kiedy zniknął w tłumie.
- Wariat – powiedziała w duchu.
Na uroczystej
akademii rozpoczynającej nowy rok szkolny Eliza bezskutecznie próbowała
odszukać Klarę. Zadanie nie należało do najprostszych, ponieważ w sali
znajdowało się mnóstwo ludzi, którzy bezustannie się kręcili, wymachiwali
rękoma czy wykonywali jakieś dziwnie wyglądające gesty. Dziewczyna starała się
rozglądać na wszystkie możliwe strony, jednak Klary jak nie było, tak nie było.
Znalazła za to kilku znajomych ze swojej klasy, którzy kiedy tylko spostrzegli,
spogląda w ich strony, natychmiast odwracali głowy. Była to „kompania” Mileny,
dziewczyny której Eliza nie znosiła. I to z wzajemnością. Wraz z rozpoczęciem uroczystej
„mowy” przez dyrektora szkoły zrezygnowała ze swoich poszukiwań.
- Na urodziny kupię jej specjalny budzik z
takim dźwiękiem, który znienawidzi do końca swojego życia i raz na zawsze
wybije sobie z głowy zasypianie! – mówiła w duchu.
Co jak co, ale Klarę
lubiła mieć przy swoim boku. Dzięki niej czuła się odważniejsza i bardziej
pewna swoich racji. Nie była zdana sama na siebie, blondynka zawsze stawała w
jej obronie. Eliza mimo, że wiedziała czego chce i czego oczekuje od innych,
bała się wypowiadać cokolwiek na głos. Dotyczyło to szczególnie osób, których
nie lubiła. Którym nie potrafiła się przeciwstawić. To była jej pieta
Achillesa. Trzeba było nad tym popracować.
Jak się spodziewała,
Klara nie dotarła na akademię. Zobaczyły się dopiero w klasie, kiedy
przyjaciółka wbiegła jak oparzona bojąc się reakcji wychowawcy na jej
spóźnienie. Nie dość, że w roku szkolnym często zdarzało jej się przychodzić
kilka minut po dzwonku, to w dodatku spóźnia się na rozpoczęciu. Niedoczekanie!
- Cześć Elka –
odezwała się blondynka, lekko zdyszana.
- Cześć Klara. A
gdzie to się podziewało w trakcie akademii, co?
- Po pierwsze
zaspałam. Znasz mnie przecież – odparła bez ogródek puszczając oczko. – Po
drugie: nie chciało mi się słuchać nudnego wystąpienia dyrektora. Tyle lat
rządzi tą placówką. Mógłby wymyśleć coś ciekawego. Ileż to można słuchać tego
samego?
- Gdyby wszyscy
mieli podobny tok myślenia do Twojego, to sala zapewne świeciłaby już pustkami
od kilku dobrych lat – zaśmiała się. – A tak po za tym, miło Cię znów widzieć –
uśmiechnęła się serdecznie.
- Ciebie również –
odpowiedziała marszcząc brwi. Zaczęła bacznie przyglądać się swojej
przyjaciółce, co wywołało na twarzy tej drugiej wyraźne zdziwienie.
- Można wiedzieć
dlaczego mnie tak obserwujesz? Jestem brudna, coś mi wyskoczyło? – dopytywała
się brunetka, jednocześnie dotykając rękoma swojej twarzy, która ni stąd ni
zowąd stała się atrakcją.
- Tak dawno Cię nie
widziałam, dlatego sprawdzam czy się czasem nie zmieniłaś – mówiła. – Możesz mi
przypomnieć kiedy się ostatnio spotkałyśmy?
- Dwa miesiące temu?
– odparła niepewnie Eliza.
- Bingo! – niemal
wrzasnęła. – Gdzieś Ty się podziewała przez ten czas? Ja wiem, że Ty nie
przepadasz za spotkaniami towarzyskimi, ale dla swojej jedynej i najlepszej
przyjaciółki mogłaś zrobić wyjątek – odpowiedziała udając obrażoną.
- Byłam na
wakacjach. To wszystko. Opowiem Ci wszystko potem, bo jak widzisz teraz raczej
nie dam rady.
- No ja myślę –
dodała pospiesznie Klara.
Rozmowę przyjaciółek
przerwała bowiem wchodząca do klasy wychowawczyni – pani Dominika.
Wraz z
przekroczeniem progu wszystkie oczy zwróciły się w jej kierunku. Jak każdego
roku pewnym krokiem weszła do klasy posyłając wszystkim uczniów radosny
uśmiech. Zachowywała się jakby była na jakimś pokazie mody i występowała w roli
modelki. Każdy z uczniów zastanawiał się nawet, czy kiedyś nie pracowała w tym
zawodzie. Była wysoka, zgrabna i szczupła. Miała piękne, długie kasztanowe
włosy, które zawsze lekko podkręcała. Nosiła buty na wysokim obcasie, ubierała
się w markowych sklepach zwracając uwagę na najmodniejsze rzeczy. Wszystko
jednak rozsądnie, z umiarem. Mimo iż była tuż przed czterdziestką, urody i
stylu mogła jej pozazdrościć nie jedna dwudziestolatka.
- Dzień dobry droga
młodzieży – rzuciła swój stary dobry tekst na powitanie. – Miło Was widzieć
ponownie w pełnym dwudziestopięcioosobowym składzie. Widać, że wzięliście sobie
do serca moje rady jak bezpiecznie przetrwać wakacje.
- Oczywiście. Nie
myśleliśmy przecież o niczym innym w trakcie wakacji, tylko o pani radach –
odparł Janek, na co cała klasa wybuchła śmiechem. Pani Dominika również lekko
się uśmiechnęła.
- Miło mi to
słyszeć, szczególnie z Twoich ust Janku. Może zechcesz nam przywołać więcej
swoich błyskotliwych uwag?
- Nie ma problemu –
odezwał się niewzruszony.
- Po niemiecku! –
dodała wychowawczyni.
- To ja może już
zamilknę – odparł skruszony wiedząc, że w takich dyskusjach nie jest w stanie
pokonać nauczycielki. Nie należało się bowiem zwieść jej urokowi. Język, jak i
charakter miała bowiem cięty. Potrafiła nawet największego żartownisia
doprowadzić do należytego porządku.
Klasa chichotała cicho pod nosem.
- Janek, Janek,
Janek. On chyba nigdy nie zmądrzeje – powiedziała również lekko rozbawiona
Eliza.
- Ale trzeba
przyznać, że bez niego i jego wiernej „kompanii” byłoby po prostu nudno –
zauważyła Klara.
- Nie zaprzeczę –
uśmiechnęła się brunetka.
Głos zabrała
ponownie pani Dominika.
-
Postaram się nie mówić dzisiaj za dużo z racji tego, że jutro na pierwszej
godzinie mamy lekcję wychowawczą. Wszelkie sprawy organizacyjne omówimy więc
jutro. Nie spotykamy się także pierwszy raz, bo już drugi rok mam zaszczyt Was
uczyć, więc darujemy sobie zapoznawanie z regulaminem szkoły i klasopracowni,
bo powtarzane są co roku te same rzeczy. Prawdę mówiąc, prawie nikt z Was tego
nie słucha. Pamiętajcie jednak o bezpiecznym poruszaniu się na terenie szkoły i
po za nią. Myślcie o odpowiedzialności za siebie i innych. To, że w przyszłym
roku otrzymacie plastikowy dokument nie znaczy, że staniecie się od razu
dorosłymi ludźmi. Zachowujcie się jednak poważnie. I myślcie co robicie. Po
prostu myślcie – mówiła pani Jaskółowska. – Chcę Was również poinformować, że
przez najbliższy miesiąc lekcje będą wyglądały nieco inaczej. O szczegółach
dowiecie się jednak jutro – dodała po czym zaczęła pakować do swojej torebki
rzeczy, które z niewiadomych przyczyn przed momentem wyciągnęła.
Skierowawszy
się do drzwi wyjściowych przypomniała sobie o jednej sprawie.
-
Zapomniałabym. Na tablicy macie zapisany jutrzejszy plan zajęć.
-
Mamy go przepisać? – odezwał się ktoś z końca sali.
-
Róbcie sobie z nim co chcecie – odparła lekko zdenerwowana. – Do widzenia –
rzuciła krótko i wyszła. Jak się potem dowiedziała klasa spieszyła się do
dyrektora.
Uczniowie
bez żadnego przymusu wyjęli z torebek bądź kieszeni kartkę oraz długopis,
zapisali plan lekcji, schowali uprzednio wyjęte przybory i szybko skierowali
się ku wyjściu. W Tle było słychać toczące się dyskusje na przeróżne tematy.
Kiedy uczniowie innych klas również opuścili pomieszczenia na korytarzach
zrobił się zgiełk, który z każdą chwilą przeradzał się w coraz mniejszy szum aż
dźwięk zniknął całkiem. Szkoła powoli opustoszała.
-
To można wiedzieć gdzie podziewałaś się w te wakacje? Ciężko było się z Toba
skontaktować – zapytała Klara w drodze powrotnej.
-
Byłam u babci, w Zakopanym. Okrągły miesiąc wśród ciszy, spokoju, piękna natury
i cudnych krajobrazów. Wiesz jak tam jest pięknie? Zrobiłam mnóstwo zdjęć, z
których jestem zadowolona. A co najważniejsze wypoczęłam i naładowałam
akumulatory. Przez kolejny miesiąc byłam już w domu. Nie kontaktowałam się z
Tobą, bo domyślałam się, że możesz nie mieć czasu. Po za tym pisałam Ci kiedyś,
że Rafał zaczął się odzywać. Musiałam wszystko przemyśleć – opowiadała Eliza. –
A Ty? Gdzie byłaś?
-
W tym roku zostałam niestety w Gdańsku. Cały lipiec przeznaczyłam za zabawy i
spotkania towarzyskie. Chciałam także Ciebie gdzieś wyciągnąć, ale nie można
się było dodzwonić. W sierpniu przyjechała do mnie ciotka z Francji z mężem i
trójką małych dzieci. Do tego towarzystwa dołączyła jeszcze moja siostra, więc
na karku miałam czwórkę dzieci. Masakra jakaś. Gdyby przyjechali na tydzień,
dwa – okej, mogłabym to wytrzymać. Ale na cały miesiąc bez kilku dni? To ponad
moje siły.
Eliza
słuchając narzekań przyjaciółki zaśmiała się cicho.
-
Oj, postaw się na ich miejscu. Tak rzadko się widujecie przecież. Dla nich
miesiąc zleciał jak z byka strzelił. Rodzinne spotkania są do przeżycia. Na
pewno nie było tak źle jak mówisz.
-
Haha – zachichotała Klara. – Momentami było i zabawnie – stwierdziła. –
Mniejsza z tym. Dzisiaj tak po osiemnastej na plaży organizowana jest jakaś
mała impreza. Tak na powitanie nowego roku szkolnego. Wstęp wolny. Wpadniesz?
-
Dzięki za zaproszenie, ale nie skorzystam. Wiesz, że to nie są moje klimaty.
-
No dobrze – westchnęła ciężko blondynka. – Znając Ciebie zostaniesz przy swoim,
więc nie będę Cię namawiała. Gdybyś jednak zmieniła znanie (jakimś cudem) to
wiesz, gdzie wszystkich znaleźć.
-
Jasne – odpowiedziała z uśmiechem Eliza. – To pa – powiedziała posyłając
przyjaciółce uśmiech, po czym obie rozeszły się do swoich domów.
Nie
czekając do następnego dnia, brunetka w pierwszej kolejności udała się do
swojego pokoju, by spakować potrzebne książki i naszykować ubrania na kolejny dzień.
Nie lubiła z niczym zwlekać. Przynajmniej jeśli chodziło o szkołę. Zwartym
krokiem zeszła do kuchni, gdzie zjadła smaczny obiad. Po umyciu naczyń i
wykonaniu kilku domowych obowiązków, popołudnie miała tylko dla siebie. Jak
każdego dnia układała się w wygodnym fotelu trzymając w ręku książkę.
Dzień
minął dość szybko. Nieubłaganie nastał wieczór. Brunetka postanowiła udać się na spacer. Nie
wiedziała co ją podkusiło, aby wychodzić o tej porze. Nigdy nie opuszczała domu w godzinach wieczornych. Czas ten spędzała przede wszystkim przed telewizorem lub
komputerem. Tego dnia było jednak inaczej. Uprzedziła rodziców o swoich planach
mówiąc, że za dwadzieścia minut będzie z powrotem w domu. Dotarłszy na miejsce usłyszała bawiących się w oddali ludzi. To pewnie impreza, o której opowiadała
Klara – pomyślała. Nie miała ochoty do nich dołączyć. Takie zabawy wiązały się
przede wszystkim z dużą ilością alkoholu, do którego Eliza miała wstręt.
Popatrzywszy na dobrze znane otoczenie, dziewczyna postanowiła udać się domu.
Odwracając się spostrzegła, że ktoś zbliża się w jej kierunku. Kiedy odgadła
kim jest tajemnicza osoba, cichutko westchnęła.
----------------------------------------------------------------------------------------------------
I mamy pierwszy rozdział.
Szczerze powiedziawszy to miałam go dodać pod koniec tygodnia, ale przez przypadek kliknęłam "opublikuj" i takim oto sposobem macie to, co macie. :D
Czekam na komentarze: dobre jak i złe. Szczere.
To moje pierwsze opowiadanie, więc błędy też mogą się zdarzyć (rozdział był kilkakrotnie edytowany).
Miłego czytania i do następnego!
----------------------------------------------------------------------------------------------------
I mamy pierwszy rozdział.
Szczerze powiedziawszy to miałam go dodać pod koniec tygodnia, ale przez przypadek kliknęłam "opublikuj" i takim oto sposobem macie to, co macie. :D
Czekam na komentarze: dobre jak i złe. Szczere.
To moje pierwsze opowiadanie, więc błędy też mogą się zdarzyć (rozdział był kilkakrotnie edytowany).
Miłego czytania i do następnego!